Jaka jest moja intencja każdego treningu/każdej lekcji?
CHCĘ ZMIENIAĆ MYŚLENIE OSÓB praktykujących lub zamierzających praktykować pilates!
Co ja mam na myśli?
Niemalże każdego dnia odbieram telefony w stylu:” ma pani wolne dwa reformery na poniedziałek chętnie wskoczę z koleżanką” lub” widziałam na Instagramie takie maszyny wiem, że Pani je ma moglabym się na tym porozciągać?”
Generalnie w Polsce jest znikoma wiedza na temat ciała/anatomii/biomechaniki ruchu wśród nauczycieli pilates (a chcą nim usprawniać/leczyć). Większość z Nich jedynie naucza odwzorowania ćwiczeń Josepha Pilatesa (twórcy metody pilates), wykorzystując ku temu chociażby swoją przeszłość baletową, taneczną, czy sportową demonstrując super sprawne ciało „rzekomo po pilatesowaniu na reformerze”. A to nie jest prawda! Statystyczny Kowalski ma problem z chodzeniem, staniem, podporami, słabymi mięśniami brzucha, jest zastany i zasiedziany w pracy. I to jest prawdziwy obraz dzisiejszego klienta. I to do niego musimy dopasować ćwiczenia, żeby zwyczajnie mu nie zaszkodzić, a pomóc!
I teraz do celu: BARDZO MI ZALEŻY NA EDUKOWANIU / UŚWIADAMIANIU tychże Kowalskich, że warto najpierw wyjść z bólu, wzmocnić ciało, nauczyć ciało podstaw pilates na macie, aby potem z radością bawić się sprężynami na sprzętach takich jak reformer, cadillac czy wunda chair. W taki sposób przygotowuję każdą lekcję/trening i TO WŁAŚNIE chcę ludziom pokazać: najpierw oddech, propedeutyka, prawidłowe zaangażowanie mięśni bez kompensacji, a potem pilates na maszynach. Pomagać, a nie szkodzić bo maszyny są takie fajne i popularne!